Uciekające wspomnienia
Błękitne oczy chłopaka wpatrywały się w osobę stojącą przed nią. Nie wyglądała już jak ta mała dziewczynka która jakiś rok temu stanęła w drzwiach tego pokoju. Stała się niezwykle wysoka jak na swój wiek. Jej błękitne niczym niebo oczy zawsze mocno podkreślone czarnym cieniem były hipnotyzujące. Patrząc na jej smukłą postać widać było siłę.
- Każdy ma drugą szansę prawda Rose?
Dziewczynka lekko się uśmiechnęła jednak szybko ukryła uśmiech pod maską obojętności. Wpatrywała się w szmaragdowe oczy jakby poza nimi nie było nic innego na świecie.
- Tak Jer, ale nie wiem czy Ciebie to dotyczy.
- Cherie...
- Nikt nie dał ci prawa do nazywania mnie tak. - powiedziała przerywając mu.
- Sam je sobie dałem. - Chłopak się zaśmiał i przez chwilę jego śmiech brzmiał jeszcze w ciszy pokoju. - Jeżeli mnie nie przyjmiesz to nigdy się nie dowiesz czy się zmieniłem.
- Pokój obok. Weź to ze sobą - wręczyła mu kopertę o takim samym kolorze co jego oczy. - I nie otwieraj.
- Wiedziałaś...
- To nie było trudne do przewidzenia Jer. Jako jedyny powtarzasz klasę, ci idioci cię za to podziwiają i będą jeszcze bardziej kiedy dołączysz do takiej grupy jak ta, jedyna w naszej szkole. A teraz idź, jak zauważyłeś przed drzwiami jest spora kolejka.
Odwróciła się w stronę okna na znak, że nie zamierza już z nim rozmawiać. Teraz pozwoliła sobie na uśmiech. Czasami zdarzało jej się myśleć o jego oczach kiedy tamtego dnia patrzył na nią. Ale i tak najczęściej myślała o Amy.
- Ehm...
Odwróciła się i wpatrywała przez chwilę w malutką osóbkę stojącą na środku pokoju. Uśmiechnęła się życzliwe.
- Tak? - zapytała lekko unosząc brwi. Wyglądała podobnie do niej gdy po raz pierwszy założyła skórzaną kamizelkę. Jej ruchy wydawały się skrępowane a jej postać nieśmiała.
- Nie pamiętasz mnie prawda? - jej cichutki, drżący głosik rozbrzmiał w niemal pustym pokoju. Pokręciła przecząco głową wciąż się uśmiechając.
- Nie, ale zawsze możesz mi pomóc, prawda? - podeszła do dziewczynki i wyciągnęła w jej stronę dłoń. - Chodź. Poczekasz tu ze mną, aż skończę rozmawiać z innymi i pójdziemy razem do mojej przyjaciółki.
Wolną ręką otworzyła drzwi, po czym zaprowadziła dziewczynkę do stojącej w kącie pokoju kanapy. Tej samej na której pierwszego dnia siedziała z Amy...
Odwróciła się w stronę drzwi i zlustrowała stojącą w nich postać.
- Następny. - usiadła obok dziewczynki. - Pomożesz mi prawda? - znów się uśmiechnęła widząc lekkie przerażenie w oczach blondwłosej.
***
Podnosi się z łóżka. To już kolejny raz dzisiaj. Stara się zrobić choć kilka kroków jednak nie jest w stanie. Kolejny napad mdłości tego dnia sprawia, że niemal natychmiast upada na podłogę.
- Wiesz co to znaczy? - spogląda do góry skąd dobiega zachrypnięty głosik. Kręci zaprzeczająco głową.
- Jesteś żałosna. - w ciszy rozbrzmiewa głośny śmiech.
- Wszyscy... jesteśmy żałośni... to nas czyni interesującymi. - odpowiada raz na jakiś czas przerywając swoją wypowiedź nagłym atakiem kaszlu.
Malinowe usta wykrzywiają się w uśmiechu. W niebieskich oczach pojawiają się iskierki rozbawienia po chwili zduszone przez nałożoną na twarz maskę.
- Twój chłopak chciał tu wejść, ale mu nie pozwoliłam. To nasze sprawy Caro.
- Wpuść go. - carolinowe oczy wypełniły się łzami nienawiści. - Proszę...
- Odpowiedz najpierw na moje pytanie.
- Jakie pytanie Yuki? - dziewczynka pokręciła z rozbawieniem głową.
- Nie dla Ciebie. Już nie. - przerwała na chwilę wpatrując się w ciemność za jej plecami. - Kiedy?
- Co kiedy? Nie wiem o co ci chodzi Y...
Kolejny wybuch śmiechu.
- Podobno niewiedza jest błogosławieństwem. Nie wiem czy w twoim przypadku tak będzie, ale kiedyś tam się dowiesz.
Zaśmiała się. I wyszła. W drzwiach stanął skulony chłopiec. Kiedy tak na nich patrzyła wydawali się niemal identyczni.
- Czy ty naprawdę...
Nie dokończył zdania. Po prostu ruszył śladem dziewczynki. Zostawili ją sam na sam z własną niewiedzą. Jeszcze nigdy nie czuła się tak samotna. Znowu straciła wszystkich których kochała i kolejny już raz nie wiedziała dlaczego.
Cały czas czuła to nieznośne pieczenie w piersi. Z pomiędzy lekko rozchylonych warg spłynęła powoli kropla krwi, a potem kolejna i kolejna. Oparła się o łóżko ciężko oddychając.
Zasnęła.
***
Kiedy w końcu nikt nie wszedł do pokoju i została sama z dziewczynką wyglądającą jak ona sama sprzed roku westchnęła cicho.
- Więc jak masz na imię?
- Liczyłam na to, że ty mi powiesz. Nadasz mi jakieś imię.
- Nie znam cię. Nie mogę nadać ci odpowiedniego imienia.
- Twoi rodzice też cię nie znali a nadali ci imię. - Pokręciła głową w rozbawieniu nie rozmumiejąc sensu słów sobowtóra. - Mogłabym się nazywać Mailin to całkiem ładne imię. Zawsze mi się kojarzyło z czymś słodkim.
- Znałam kogoś kto...
- Kto uwielbiał imię Mailin? Pisał je na każdej stronie zeszytu po kilka razy? - teraz to dziewczynka się usmiechała. To nie był miły uśmiech. Był okrutny. - A teraz się zastanów. Czy tamta dziewczynka choć trochę przypominała ci mnie?
- Ale to... to niemożliwe. Wszyscy widzieli jak ona... ty...
- No właśnie, Rose. Co widzieli? Bo napewno nie to co stało się naprawdę. A teraz pozwól że zostanę tym kim ty byłaś dla tej całej Amy. Zresztą już kiedyś byłam najbliższą ci osobą pamiętasz? Znałam wszystkie twoje sekrety. O niektórych nie wiedziała nawet ta twoja siostra Flavia. Siedzi w wariatkowie tak? To było pewne, gdyby nie ja ty też byś tam trafiła.
- Cherie... To już koniec czy jeszcze kogoś masz?
Usłyszały wołanie z korytarza. Drzwi się otworzyły i stanęła w nich dziewczynka o pofarbowanych na biało włosach.
- Umm... Tak, to Mailin. Moja stara przyjaciółka. Mailin, poznaj Cloud. - uśmiechnęła się kwaśno. - Zajmij się nią i chodźmy. Chcę w końcu odpocząć po tygodniu zadawania tych samych pytań i słuchania kolejnych idiotów odpowiadających niemal tak samo.
Dziewczyna skinęła głową.
- Ale pamiętasz o niedzieli? - po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi wyszła a tuż za nią, niczym cień, podążyła Mailin.
Rose przymknęła na chwilę oczy i dostrzegła obrazy od których latami uciekała. Teraz ją dopadły i nie było już od nich ucieczki.
***
Wycie syren zdawało się dobiegać z każdej strony. Mała dziewczynka o wyglądzie aniołka skuliła się przy ścianie pobliskiego budynku i wpatrywała się w most łączący dwie strony kanału.
Mailin...
Spod przymkniętych powiek spłynęły pierwsze łzy sklejając długie ciemne rzęsy. Gdy słone krople podróżowały po jej zaróżowionym policzku natrafiły na czarną smugę rozmywając ją po niemal całej twarzy.
- Przepraszam...
Wyszeptała dziewczynka zamykając oczy. Miała tak wielką nadzieje, że już nie będzie musiała ich otwierać.
Mailin - dokończyła zdanie w głowie.
Mam nadzieję że kiedyś mi wybaczysz...
***
Takie byle co. Nie jestem zadowolona, nowa postać pojawiła się z nikąd to samo tyczy się histori z nią związanej której na razie wam nie zdradzę choć już zagnieździła się w mojej głowie.
Przepraszam za długość ( czy raczej jej brak) i pozdrawiam.
PS. Już niedługo mija rok od kiedy piszę to opowiadanie. Jeśli macie więc jakieś pytania dotyczące mojej twórczości czy jakiekolwiek inne zajrzyjcie do poprzedniego posta.
Czemu tak krótko buu... ja się już zaczynałam na poważnie wkręcać, a tu koniec. Niemniej nie zgodzę się, że to jest byle co. Nowa postać pojawiła się faktycznie znienacka, ale moim zdaniem to dobre posunięcie. Narobiła zamieszania i przez to zaciekawiła. Jestem ciekawa, kim jest i jaka jest jej historia. Fragment z Yuki i Caro... Jakiś taki wymowny. Całość jak zawsze magiczna i naszpikowana pięknymi opisami uczuć, które poruszają. Co jeszcze? Czekam na więcej. pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
OdpowiedzUsuńOpowiadanie wygląda na ciekawe, na to przynajmniej wygląda po przeczytaniu jednego rozdziału. Na razie nie mam czasu na więcej, ale może dam radę potem zajrzeć. Ładny styl. Dziwnie się czytało, jestem przyzwyczajona do "normalnych" czcionek. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam.
{zlodziej-mysli.blogspot.com}
Jak najbardziej przepraszam za brak powiadomienia, nie lubię komuś spamować, dlatego też zwykle staram się w komentarzu do poprzedniej notki (wraz z opinią o rozdziale/wpisie) poinformować, że u mnie jest coś nowego. I w sumie też dlatego proponuję dodawanie bloga do obserwowanych, bo podobno wtedy informacja o nn dochodzi sama ;)
OdpowiedzUsuńDziś odkryłam, że po dłuższym wpatrywaniu się w tekst bolą mnie oczy od czcionki albo kontrastów kolorów...
A co do rozdziału. Ciągle powtarzam, że masz na tyle niesamowite opowiadanie, że nie znam słów, by je określić. Bo nie wiem, jak mam to skomentować. Na pewno na pozytyw. Ale o samej fabule ciężko jest mi coś powiedzieć, opowiadanie pisane takimi urywkami, *** i wczytanie nowej akcji, *** znowu nowa akcja... Mailin, z tego co zrozumiałam, chciała/zrobiła to się zemścić? A sama Mailin już nie żyje? Przyznaję z góry, ja się łatwo gubię, bo dużo czytam ;x i mi się miesza ;x
Pozdrawiam
No cóż, interesująca osóbka wkradła się w to opowiadanie. Ciekawa jestem jej losów :)
OdpowiedzUsuńRozdziału nie będę się czepiać, przypadł mi do gustu. Może poza faktem, że rzeczywiście był strasznie krótki i odczuwam przez niego okropny niedosyt :)
Pozdrawiam (i - ma się rozumieć - oczekuję dalszej historii z nadzieją, że jednak ją zdradzisz)